🐙 Jak Zrobić Dopalacze Własnej Roboty
Jeśli nie chcesz zadzierać z chemikaliami, spróbuj zrobić klasyczną bombę śmierdzącą zgniłym jajkiem. Wszystko, czego naprawdę potrzebujesz do tej śmierdzącej bomby, to jajko. Zacznij od świeżego lub ugotowanego na twardo jajka. Użyj gwoździa, szpilki lub igły, aby przebić skorupkę jajka.
Chleb własnej roboty - krótki czas oczekiwania. Chleby; Odsłon: 11874 > 60 min >60 min. który łatwo rozpoznać na półce po ciemniejszej barwie. Jak zrobić
Objawy po zażyciu dopalaczy. W zależności od substancji psychoaktywnej mogą wystąpić między innymi następujące objawy: przypływ energii, podwyższenie nastroju, rozdrażnienie, huśtawka nastroju, pobudzenie psychoruchowe, napady szału, stany depresyjne, halucynacje wzrokowo-słuchowe, a także utrata apetytu, bezsenność
Szynki własnej roboty. Domowa gotowana szynka; Skopiowań: 0. 0 0 1 przepis Informacje Jak zrobić domowy budyń i przenieść się do czasów dzieciństwa?
Słoninę i podgardle kroimy w drobną kostkę, smażymy, aż trochę się stopi. Mięso kroimy w grubszą nieco kostkę i dodajemy. Powoli smażymy, do momentu gdy zrobią się skwarki, a tłuszcz całkiem wytopi. Zestawiamy z ognia i dodajemy cebulę i czosnek posiekane w drobną kostkę. Domowy smalec doprawiamy ulubionymi ziołami - np
Kucharze wędlina drobiowa własnej roboty - wędlina drobiowa własnej roboty (0) Nie znaleziono użytkowników spełniających kryteria wyszukiwania. Artykuły wędlina drobiowa własnej roboty - wędlina drobiowa własnej roboty (817)
Jak szybko zrobić naklejki. Naprawdę nie trzeba wiele. Nie musicie zamawiać wlep z internetu, bo możecie zrobić je sami. Zobaczcie jak zrobić naklejki, które
Szukałem trochę o wykonaniu anteny dvb-t we własnym zakresie i znalazłem coś takiego: Na niemieckiej stronie Link. jest opis jak ją wykonać, jest także skrypt do obliczeń długości boków, roboty nie było dużo i coś takiego zrobiłem - ale efekt żaden, w odległości 30 km. od nadajnika w Chwaszczynie (przez zatokę) nie odbiera w
Informacje Jak zrobić aromatyczną i smaczną domową kiełbasę? Przepis na 3 kg i na 5 kg. Kiełbasa to nie tylko element, który musi znaleźć się na świątecznym stole. Dobre wyroby chętnie spożywamy przez cały rok. Sprawdź, jak zrobić arom
Artykuły smalec wlasnej roboty ze slominki - smalec wlasnej roboty ze slominki (682) Informacje Kulinarne arcydzieła, które przygotujesz we własnej kuchni
Informacje Jak wykorzystać mięso z rosołu? Mięso to podstawa wielu smacznych zup, w tym uwielbianego przez wszystkich rosołu. Możesz przyrządzić z niego kilka wyśmienitych dań, oszczędzając
Modne sofy, fotele i stoliki własnej roboty. Zobacz, jak urządzić balkon za grosze - RegioDom.pl Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem .
AuuzD. W życiu każdego elektronika amatora przychodzi taki moment, że postanawia on wykonać swój pierwszy moduł elektroniczny. Furorę robią migające przerzutniki bistabilne lub świetlne linijki LED. My proponujemy coś znacznie bardziej oryginalnego. Przygodę z elektroniką można bowiem zacząć od budowy własnego robota! Na naszym blogu często pojawiały się wpisy, w których przedstawialiśmy projekty robotów z kraju i z zagranicy. Często były one dość skomplikowane i zaawansowane technologicznie. Propozycja na dziś jest natomiast bardzo prosta i nietrudna do wykonania. Zasada działania i konstrukcja tego małego robocika jest wręcz banalna, ale naprawdę efektowna! Cyclops Walkbot, bo taką nazwę otrzymał ten projekt od swego autora, składa się z zaledwie kilku elementów. Jest to pojedyncza płytka PCB niewielkich rozmiarów, na której znajdują się miniaturowy przełącznik, wibrujący silniczek- taki jak te stosowane w naszych telefonach komórkowych, rezystor, kondensator oraz dioda LED sygnalizująca działanie urządzenia. Całość zasilana jest z baterii 3V. Do tego dołożono 4 druciki, stanowiące nogi robota. Powstałe w ten sposób urządzenie potrafi samo się poruszać, a jego taneczny krok może zachwycać zarówno dzieci jak i dorosłych. Oto krótki film przedstawiający działanie Cyclops Walkbot’a: Strona źródłowa Wszystkie zdjęcia i filmy zostały użyte jedynie w celach informacyjnych i są własnością ich autorów.
Poniedziałek, 11 czerwca 2018 (08:00) "Rozpoznanie, że nasze dziecko mogło zażywać dopalacze jest trudne, bo objawy łatwo można pomylić z innym problemem. Do charakterystycznych sygnałów należą czerwone, przekrwione oczy, wysuszone śluzówki, chroniczny katar, krwawienie z nosa, spanie nieadekwatnie długo do aktywności życiowej, ale też wycofywanie się z kontaktów towarzyskich. Bądźmy jednak ostrożni, bo te objawy mogą świadczyć równie dobrze o chorobie takiej jak cukrzyca albo o nieszczęśliwej miłości w szkole. Podstawa, żeby dobrze zdiagnozować problem to dobry kontakt z dzieckiem" - wymienia Maria Banaszak, specjalistka terapii uzależnień ze Stowarzyszenia Monar. "Dopalacze" to określenie ukute przez media. My, specjaliści terapii uzależnień, nazywamy to nowymi substancjami psychoaktywnymi, które są pochodnymi różnych grup narkotyków: stymulującym, przeciwbólowym i nasennym oraz halucynogennym. Skład substancji decyduje o tym, jakie daje ona objawy. Pod hasłem dopalacze kryje się teraz pół tablicy Mendelejewa - tłumaczy Maria Banaszak, specjalistka terapii uzależnień. Coraz więcej nastolatków potrafi sprytnie ukryć objawy, jakie pojawiają się po zażyciu dopalaczy. Jest to stosunkowo łatwe w przypadku takich sygnałów jak przekrwione oczy krwawienie z nosa. To najczęściej następuje zaraz po zażyciu dopalaczy. Objaw polegający na tym, że źrenica nie reaguje na światło utrzymuje się zazwyczaj przez kilka godzin. Dzieci często dobrze wiedzą, co zrobić, żeby przez tych kilka godzin nie mieć kontaktu z rodzicami. Trzeba uważnie obserwować zachowanie dzieci i przede wszystkim zmiany w zachowaniu. Czujność powinien wzbudzić fakt, że dzieci zaczynają inaczej ubierać się, zaniedbywać obowiązki szkolne, przestają patrzeć nam w oczy, unikać konfrontacji z nami - tłumaczy Maria Banaszak. Nastolatek po dopalaczach sprawia wrażenie zamglonego. Sprawia wrażenie jak odpłynął w innym świecie, niedostępny dla nas - dodaje psychoterapeuta doktor Sławomir Murawiec. Specjaliści przyznają, że dużym problemem dla organów ścigania, jak i zażywających dopalacze jest to, że zmieniają się ciągle składy substancji psychoaktywnych. Stad jest duży problem z delegalizacją dopalaczy, chemicy ciągle zmieniają substancje, które trafiają do obrotu. Przez to testy narkotykowe nie są w stanie wyłapać wszystkich substancji, dilerzy przechwalają się na stronach internetowych, które substancje można zażywać, bo nie da się ich odkryć i udowodnić przez test chemiczny, że ktoś jest po zażyciu takiej substancji. W laboratoriach najczęściej pobiera się krew. Z kolei w aptekach można znaleźć testy, w których pobiera się ślinę albo mocz. Najnowsze testy dają możliwość wykrycia dopalaczy nawet po od 12 do 72 godzin po ich zażyciu - mówi Maria Banaszak. Do lat 90. wśród substancji, od których najczęściej uzależniali się Polacy, były heroina, kokaina i amfetamina. Większość osób, które trafiają teraz na terapię uzależnień, brała tak zwane nowe substancje psychoaktywne, czyli to, co nazywamy dopalaczami. Te substancje są dużo bardziej niebezpieczne, neurotoksyczne. Mają silniejsze, krótsze działanie. To powoduje, że częściej niż kiedyś zdarzają się zatrucia i zaburzenia natury psychiatrycznej, coraz częściej obserwujemy psychozy i zaburzenia lękowe, czyli problemy psychiczne wynikające nie tylko z tego, że ktoś uzależnił się. Ludzie nie wiedzą, co kupują, a dilerzy nie wiedzą, czym handlują, potem służba zdrowia nie wie, czym taka osoba jest zatruta i nie ma określony procedur działania przy odtruwaniu. Dawniej wszystko było jasne: były wypracowane reakcje lekarzy i specjalistów terapii uzależnień na obecność amfetaminy czy kokainy. Teraz jest dużo bardziej niebezpiecznie - dodaje Maria Banaszak.
W tym artykule chciałbym przekazać kilka porad i wskazówek do tych karpiarzy, którzy do tej pory łowili tylko na firmowe ,,boilies” i teraz postanowili spróbować swoich sił w wyrobie kulek we własnym zakresie, jednak nie bardzo wiedzą jak wykonać w tym kierunku pierwsze kroki. Właśnie zima jest najlepszym okresem, żeby podjąć taką decyzję i zacząć swoją przygodę z domowymi kulkami. Przede wszystkim żeby zrobić kulki proteinowe we własnym zakresie musimy wybrać jeden z dwóch wariantów, możemy skorzystać z gotowych firmowych mixów albo od podstaw stworzyć swoją recepturę. Pierwszy wariant polecam osobom, które już na początku mają mętlik w głowie widząc różnorodność dostępnych na rynku komponentów, dodatków oraz innych składników do wyrobu kulek proteinowych i nie chcą na wstępie popełnić jakiś błędów czy narazić się na niepotrzebne koszty. Natomiast drugim wariantem powinni zainteresować się karpiarze, którzy od razu chcą mieć bezpośredni wpływ na skład oraz bilans odżywczy swoich kulek i poznać ich produkcję od A do Z. Z czego zrobimy swoje pierwsze kulki proteinowe, z gotowych mixów czy na podstawie własnej receptury z zakupionych komponentów, wybór należy do nas ? Bez względu na to jaki wariant wybierzemy, wcześniejsza fachowa lektura i wnikliwe poznanie tematu jest obowiązkowe i nie ma nic na skróty. Chłodne dni i wolne od karpiowych zasiadek zimowe weekendy to bardzo dobry czas na pogłębienie wiedzy z zakresu karpiowej kuchni. Kompendium wiadomości z tej dziedziny będą archiwalne numery Karp Max-a oraz karpiowe strony i fora internetowe. Skorzystanie z doświadczenia i wiedzy innych karpiarzy ułatwi nam zarówno wybór firmowych produktów, jak również uzyskanie cennych wskazówek odnośnie odpowiedniej budowy i składu mieszanki na kulki proteinowe. Ze swojej strony mogę doradzić, że zarówno przy pierwszym jak i drugim wariancie powinniśmy na początek zdecydować się na nie więcej niż dwa rodzaje mixów, jeden do kulek proteinowych o słodkich i owocowych aromatach oraz drugi do tzw. ,,śmierdzieli” na bazie mączek zwierzęcych oraz kombinacji z nutą owocową. Odpowiednią mieszanką do pierwszego rodzaju kulek proteinowych będzie przede wszystkim baza typu Bird Food, natomiast do drugiego wszelakiego rodzaju Fish mixy. Proszkowe ,,dopalacze” Płynne ,,dopalacze” Jeśli chodzi o dodatki, to do obu mieszanek na pewno warto będzie zastosować betainę i jakiś produkt o charakterze stymulatora apetytu wraz ze wzmacniaczem smaku i zapachu. Ekstrakty czy aminokompleksy dodatkowo podniosą wartość odżywczo-pokarmową naszych kulek proteinowych, jednak mimo to nie dadzą nam gwarancji, że będą one bardziej skuteczne niż te bez ich zawartości. Dlatego też, jeśli nasz budżet nam na to pozwala możemy przynajmniej jeden rodzaj mixu maksymalnie ,,podrasować” tego typu specyfikami. Podobnie sprawa się ma z mixami firmowymi i składem naszych mieszanek. Jeśli będą męczyć nas dylematy i problemy z wyborem między tańszymi i droższymi produktami proponuję zaopatrzyć się w ich mniejszą ilość ale w większy wachlarz np. polskich i zagranicznych producentów w różnym przedziale cenowym. W trakcie sezonu zweryfikujemy ich skuteczność nad wodą i ułatwi nam to wyselekcjonowanie na przyszłość tych najbardziej efektywnych. Dzięki temu będziemy mogli porównać czy ryby z naszego łowiska z podobną częstotliwością reagowały na ,,ubogie” kulki, jak na te ze składnikami z tzw. wyższej półki oraz czy bardziej preferują słodką czy rybną mieszankę. Jest wiele aromatów na rynku różnych firm, na początek przygody z rolowaniem własnych kulek polecam najbardziej popularne i sprawdzone smaki Kolejnym krokiem i zarazem też nie łatwym wyborem będzie wytypowanie aromatów. Podobnie jak z mixami, komponentami czy dodatkami również w tym wypadku nie będę sugerował konkretnych firm, tylko podpowiem o jakich zapachach powinniśmy pomyśleć na ,,start”. Dla przypomnienia mamy wybrane dwa rodzaje mixu, proponuję zatem dobrać do nich trzy aromaty: słodki, owocowy i ,,śmierdziuch”. Przynajmniej w początkowej fazie naszej drogi z wyrobem własnych ,,boilies” zdecydowanie polecam zakup sprawdzonych nut zapachowych, na eksperymentowanie jeszcze będziemy mieli czas. I tak aromat słodki powinniśmy wybrać między wanilią, kukurydzą lub scopexem, aromat owocowy to truskawka, ananas lub żurawina, natomiast ,,śmierdziucha” poszukajmy wśród takich zapachów jak ryba, krab czy małż. Oprócz aromatów z płynnych dodatków do mixu będziemy jeszcze potrzebować słodzika i olej rybny. Odnośnie słodzika to jego dodatek polecam wyłącznie do mixów słodko-owocowych. Opinie odnośnie dodawania słodzika również do mixu rybnego w celu zniwelowania gorzkiego posmaku aromatu należy traktować z przymrużeniem oka, ponieważ nawet przy dozowaniu aromatu 15 ml/kg mixu nie jest on w stanie zakłócić czy wyraźnie wpłynąć na zmianę smaku naszej mieszanki. Sensowniejszym kierunkiem i ewentualnym polepszeniem smaku mixu rybnego będzie dodatek soli lub przypraw (papryka, chilli, curry, czarny pieprz itp.). Z kolei olej rybny będzie jak najbardziej odpowiednim dodatkiem zarówno do mixu Bird Food, jak również na bazie mączek zwierzęcych tylko z tą różnicą, że do pierwszej mieszanki możemy zastosować go na wyższym poziomie, a do rybnej na niższym z uwagi na zawartość już w niej tłustych mączek. Olej rybny jest zarówno świetnym atraktorem, jak również dodatkiem wpływającym na odpowiednią konsystencje ciasta, należy tylko uważać z jego dozowaniem, bo nadmiar może spowodować problemy z rolowaniem się kulek i kruszeniem ciasta. Wystarczy kierować się zasadą: im bardziej tłusty mix tym mniejszy dodatek oleju. Oprócz słodzika czy oleju rybnego, możemy jeszcze nadać naszym kulkom oczekiwaną barwę kupując odpowiednie barwniki. O tyle o ile dla ryb szczególnie podczas nocnych połowów czy w ciągu dnia leżące w mule lub na większej głębokości kolorowe kulki nie będą stanowiły dodatkowego bodźca do ich pobierania, to dla nas jak najbardziej ich kolory będą kojarzone z danym aromatem np. kulka truskawkowa z kolorem czerwonym. Dlatego też, to czy warto i czy jest sens dodawać barwniki pozostawiam do indywidualnego rozpatrzenia, ale jeśli o mnie chodzi to nie mam nic przeciwko nim i lubię kolorować swoje ,,boilies”. Bird Food Mix 30% Mąka kukurydziana 30% Mąka sojowa pełnotłusta 10% Serwatka lub mleko w proszku 10% Bird Food 5% Mąka sojowa odtłuszczona 5% Tasty Blend Sweet Bomb 3% Makuchy 3% Bird Seed 2% Murzynek 1% Betaina 1% Activator Boilies Fish Mix 30% Mąka kukurydziana 20% Mąka sojowa pełnotłusta 10% Mąka sojowa odtłuszczona 10% Serwatka lub mleko w proszku 10% Mączka rybna łososiowa 10% Mączka rybna LT94 5% Tasty Blend Red Hot 3% Spirulina 1% Betaina 1% Activator Boilies Opiszę teraz jakie kombinacje możemy wykonać przy wyborze dwóch rodzajów mixu oraz trzech aromatów i podam dwa przykładowe przepisy, dla tych którzy już od początku zdecydują się na opracowanie indywidualnej receptury. Załóżmy, że wybraliśmy następujące aromaty: wanilia, truskawka i ryba. Odnośnie pierwszego mixu typu Bird Food możemy zrobić z ich dodatkiem przynajmniej cztery rodzaje kulek o zapachu waniliowym, truskawkowym i dwa połączenia wanilia/truskawka oraz truskawka/ryba. Z mixu rybnego standardowo kulki o zapachu ryba lub przełamane owocową nutą, w naszym przypadku truskawką. Jest jeszcze opcja połączenia obu rodzajów ciast z mixu Bird Food i aromat truskawki z Fish mixem o rybnym zapachu. Jak widać i tak przy ograniczonym przez nas wyborze do dwóch rodzajów mixu i trzech aromatów mamy przynajmniej siedem ciekawych kombinacji do wyrobu i przetestowania wykonanych przez siebie kulek. Myślę, że na początek naszej przygody z domowym wyrobem kulek proteinowych to w zupełności wystarczy. Z czasem gdy bardziej szczegółowo zagłębimy się w ten temat i będziemy już pewni w 100%, że to jest to czego nam brakowało w karpiowaniu, możemy stopniowo poszerzać nasz ,,arsenał” produktów i zwiększać możliwość ewentualnych kombinacji oraz zestawień składników. Na koniec chciałbym wszystkim początkującym adeptom ,,karpiowej kuchni” życzyć udanego zimowego rolowania, a w nadchodzącym sezonie karpiowym udanych połowów wielu okazów na kulki proteinowe własnej roboty. Karp złowiony na własnej produkcji ,,boilies” cieszy najbardziej Autor: Marcin Krajewski Artykuł można również przeczytać w dwumiesięczniku Karp Max 1/2014
Łączysz? Doradź! patrz: Reguły działu i Spis treści Regulamin forumStaraj się określać połączenie jako pozytywne, bądź negatywne – bazując na doświadczeniu, uwzględniając czy miałeś dobry set&setting. Każda substancja się liczy, chyba że nie ogarniasz. Niewiadome ilości też należałoby podać. Nie doradzaj, jeśli to nie jest oczywiste. Łatwiej zapytać, aby dyskusja mogła nastać. To nie jest takie proste. 61 / / 0 Mam taką nietypową sprawę. Rozmawiałem ostatnio z miejscowym sprzedawcą sklepu z dopalaczami i tłumaczyłem mu co to jest damiana, kocimiętka i inne :finger: .Wspomniałem mu również że chce kiedyś sam spróbować zrobić mieszankę do wziął mnie za kogoś kumatego i po tej rozmowie zadzwonił do szefa i powiedział mu o z właścicielem potem przez telefon i był by zainteresowany zrobieniem takiego jest w tym że ja wcale nie jestem żadnym chemikiem :finger: ani się jakoś super nie znam :nuts: .Wydaje mi się że dał bym rade zrobić ekstrakcje rośliny bo to zbyt trudne nie jest oczywiście zależy jakiej rośliny. Na dodatek mam jednego ziomka który jest dość kumaty jeśli chodzi o mam jednak wo gule pojęcia o ketonach i całej reszcie chemii którą tam chciał bym zrobić to palenie bez chemii jesli jest to o tym wszystkim właścicielowi sklepu i zaproponowałem mu że mogę spróbować zrobić to na własną rękę wypróbować na sobie a później dać próbkę również pytania to czy da się zrobić jakąś dobrą mieszankę bez użycia ketonów i reszty tej chemii, jakie rośliny jakiś społeczny czyn i dajcie trochę wiedzy. Wiem że to wszystko dało by się znaleźć w wątkach ale to dużo szukania a mi zależy na czas to pieniądz. :diabolic: ) pisze to na fazie więc nie czepiajcie się mnie bo mi bad tripa zrobicie :-D Uwaga! Użytkownik leming nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post. 881 / 8 / 0 Nie zrobisz. Kupujesz z neta syntetyczne kanabinoidy i jedziesz z koksem. :D No chyba, zę chcesz zrobić mieszankę bielunuiową, ale to chyba nie za dobry pomysł. Zdecydowanie odradzam Ci ćpanie. x = x 1558 / 10 / 0 Powiedz że chcesz pomagać dopalaczom to Chcwd. Sam to sobie możesz zrobić mieszankę, a nie w dopalaczach, oczywiście nie z naturalnych ziół, bo w dopalaczach nie chcą gówna, chemia chemia i jeszcze raz chemia. Sam też się nie zajebiesz "Twoją" ziołową mieszanką, więc znowu wchodzi to słowo "chemia". Rozumiesz mój post? 61 / / 0 Elwis pisze:Nie zrobisz. Kupujesz z neta syntetyczne kanabinoidy i jedziesz z koksem. :D No chyba, zę chcesz zrobić mieszankę bielunuiową, ale to chyba nie za dobry pomysł. Mieszanka bieluniowa jest dla mnie nie bójcie się jednak mam trochę rozumu i nigdy bym komuś nie dał bielunia tym bardziej nieświadomie. Uwaga! Użytkownik leming nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post. 845 / 7 / 0 Moglby sie "zajebac", ale to by musialy byc rozne rosliny sprowadzane z roznych stron swiata a poznije jeszcze z nich ekstrakcje trza by bylo zrobic. Kiedys, dawno temu jak dopalacze dopiero sie pojawily byl taki watek, w ktorym zastanawialismy sie nad taka opcja. Konkluzje byly takie, ze dalo by sie to zrobic, natomiast koszt bylby bardzo wysoki - przy robieniu tego nawet na duza skale. Wiec zapomnij. Nasaczenie chwastow syntetycznym ( mocnym, "zajebujacym") kannabinoidem jest nieporownywalnie tansze i bardziej trafiajace w klientele tych sklepow. 1558 / 10 / 0 Dopalacze i natura.. hahaha.. A zrobienie 50kg suszu z mieszanką kanabinoli wychodzi ich pewnie jakoś 1zł za gram, a sprzedają po 20 POŁÓWKĘ! Więc co lepiej, sprowadzać x roślin i robić xXXX ekstrakt? Lepiej kupić chemie i spryskać bestię! 61 / / 0 katotaliban pisze: Wiec zapomnij. Nasaczenie chwastow syntetycznym ( mocnym, "zajebujacym") kannabinoidem jest nieporownywalnie tansze i bardziej trafiajace w klientele tych sklepow. Szkoda że tak jest, spróbuje coś zrobić nic się przecież nie stanie postaram się załatwić parę roślin i z moim kolegą chemikiem porobimy ekstrakcje zobaczymy co z tego brać te kannabinoidy i ile to może jakieś linki do sklepu z suszami roślin itp. oprócz szamanshopu. Uwaga! Użytkownik leming nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post. 61 / / 0 Beif pisze:Dopalacze i natura.. hahaha.. A zrobienie 50kg suszu z mieszanką kanabinoli wychodzi ich pewnie jakoś 1zł za gram, a sprzedają po 20 POŁÓWKĘ! Więc co lepiej, sprowadzać x roślin i robić xXXX ekstrakt? Lepiej kupić chemie i spryskać bestię! Przydał by się właśnie taki etnoshop z mieszankami do palenia kopiąco lecznicze palenie a nie tylko zakropione syfy aż sobie ide skuna zapalić przynajmniej to da rady czyste załatwić jak się chce :diabolic: . Uwaga! Użytkownik leming nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post. 4008 / 319 / 940 leming pisze:Ziomek wziął mnie za kogoś kumatego Wyprowadź go z błędu i ewentualnie przeproś za zawracanie głowy. 61 / / 0 pokolenie pisze:leming pisze:Ziomek wziął mnie za kogoś kumatego Wyprowadź go z błędu i ewentualnie przeproś za zawracanie głowy. Tak zrobię bo jak sobie całą tą sprawę przemyślałem i trochę poczytałem to nie chce mi się pakować w takie interesy wolę normalne opcje to ja nikogo nie muszę bo to nie ja zawracałem komuś głowę tylko oni ze zrozumieniem bo mówiłem ziomkowi o tym wszystkim. Uwaga! Użytkownik leming nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post. Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów. Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach. Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.
To moj 1 post na tym forum i nie jestem pewien czy wybralem właściwy dział... Jesli nie prosze moderatora o pomoc i przeniesienie do właściwego. A wiec jak najkrócej przedstawię swoją historię, momentami szczegółowo ponieważ uważam że w życiu coś wynika z czegoś i życie to system zależnosci w którym łatwo narobić nieodwracalnych głupot uświadamiając sobie ogrom dramatu jak już pozamiatane........ a człowiek uczy się całe życie, i bardzo ważne żeby uczyć się na błędach innych.............. wtedy nie boli........ więc niech to co napiszę poniżej będzie przestrogą dla starych i mlodych, biednych i bogatych......... i was koledzy/koleżanki jako zorientowanych bardzo dobrze w temacie proszę o pomoc..... Jestem już niemłodym facetem ktory 2 lata temu zaczął mocno się staczać po równi pochyłej.... chwilami mam tak dość że marzę o tym żeby okazało się że jestem nieuleczalnie chory i przestać toczyć tą nierówną walkę na tym chorym świecie..........1 rzecz która wydaje się podstawowym błędem to fakt że od młodości piłem często piwo/dwa/3/4/5..... w wolnym czasie przy sprzyjających okolicznosciach. Dzsiaj rozumiem że nawet częste picie niegrożnego wydawaloby sie piwa, osłabia czujnosc......... a alkohol w kazdej postaci to grozny bo powszechny, ba nawet reklamowany że: "Po robocie.....cos tam sie należy". Gówno brzydko mówiąc prawda. po robocie najlepiej odpoczac w towarzystwie Tej Jednej Wyjatkowej, ew. z Nia i dziecmi. A raz na rok/miesiac czytaj...... to tak. Bo regularnie robienie czegoś niezdrowego to jak zdradzanie partnera. Kiedyś wyjdzie. Prędzej czy później. Wyjątki potwierdzają regułę...........Ja też nigdy nie podejrzewałem że przekroczę magiczną bariere uzależnienia. Byłem przekonany jak wielu z nas ze grunt to SILNA WOLA!!!!!...Czysta teoria........ Przygodę z mj zaczałem pózno, jako człowiek dojrzały 23-letni, zarabiający na siebie, majacy świetlane perspektywy na życie. Przed mj poznałem się z białą damą dzięki której mogłem jednocześnie pracować caly tydzień ponad siły a w miarę potrzeby gdy na studiach musiałem coś zaliczyć a nie miałem żywcem siły i czasu na to, wtedy dorażnie wspierałem się nią i wkuwałem cały materiał na blachę. Tak, że recytowałem całe wersy książki/skserowanych notatek. W tamtych czasach zdarzało mi się również używać jej na jakiś mocno alkoholowyvch imprezach żeby móć wyjść z twarzą na koniec imprezy :):):) wesela i temu podobne imprezki gdzie łatwo było przesadzić a wysokooktanowe trunki zawsze mocno odchorowywałem nazajutrz........Jak to u niejednego wydawało mi się że mam nad wszystkim kontrolę :-P ..... w czasach które staram sie pokrótce streścić zdarzało mi sie od czasu do czasu na jakimś pamiętnym Maydayu zarzucić pixa...(10 lat temu jak i dzsiaj uważam że bylo warto)... a od czasu do czasu w dobrym towarzystwie pozwolić sobie na kox..(tu znowu uważam, że kox jest dla snobów, nie warte tej ceny lepiej pojechać na egzotyczną wycieczkę)... Później znienacka przyszedł czas miłości......... jak teraz na to patrzę widzę wyraźnie jaka to była chora miłość i że wówczas moja wielka miłość miala poważne problemy osobowościowe zwane boderline. Bardzo częste kłótnie, rozstania, powroty - najogólniej chore jazdy.........Ja jedenak szukałem winy w sobie i idealizowałem Ja, usprawiedliwiałem Ja. Wtedy zaczołem przesadzać z mj. Zaczołem jarać na okragło co wydawało mi się wówczas doskonałym lekiem na całe zło..... z racji ciężkich przejść od 2 roku życia byłem człowiekiem bardzo nerowym, a gandzja pozwalała mi wówczas doskonale się relaksować, wydajniej myśleć i uławtwiała mi kontakty z innymi.....no a przedewszystkim znakomicie mnie uspokajała. Chora miłość w pewnym momencie zaowocowała ciążą u mojej wielkiej miłości. Co ciekawe mam pewność że wówczas tego dziecka chciałem bardzo zarówno jak i ja, jak i Ona. Obydwoje o tym nieraz, nie dwa rozmawialiśmy. Jednak jak by nie było nie była ona planowana i akurat tym razem to ja nie chciałem uważać co mam wypominane do dzsiaj że zmarnowałem Jej życie. Zamieszkaliśmy razem. Kłótnie i jazdy zaczeły sie jeszcze gorsze...... o to o tamto, o nic, bo zupa była za słona, bo koledzy, etc. standart 1 słowem................ Z perspektywy czasu widzę jaki wtedy byłem głupi, zaślepiony i lekkomyślny.... oczywiście uspokajałem się pozornie browarkami i trawką, a jak się wyprowadzała i zostawałem sam w mieszkaniu pocieszałem się w analogiczny sposób...... wtedy zaczołem zaopatrywać się w większe ilości dragów uważając ze nadal mam nad tym kontrolę...... urodziło się dziecko....... kłotnie i wyprowadzki były coraz częstsze i coraz brutalniejsze. Chcąc coś zmienić w swoim życiu postanowiłem ze receptą będzię zmiana otoczenia i postanowiłem wyjechac do UK. Akurat wchodziliśmy do uni europejskiej..... wydawało mi się że to będzie doskonała recepta na całe zło...... :):):)......... no i pojechałem. rzeczywistość okazała się na miejscu bardzo brutalna..... po 1 nie znałem języka a po drugie wyjeżdzając z polski zostawiłem dobrze płatne zajęcie które bardzo lubiłem robić ( regionalny przedstawiciel handlowy ). Na miejscu zacząłem robić fizycznie i za marne pieniadze, co mnie przybijało od rana do wieczora zamiast obiektywnie mierzyć siły na zamiary i docenić to co mam. Dodatkowo nie radziłem sobie z tęskontą za dzieckiem. Wówczas jakoś zaczołem jarać papierosy ( szczyt glupoty uwzględniając cene za paczke 5 funtów ). Piłem też coraz częściej...... a od czasu do czasu udawało mi się ogarnąć haszysz i jak tylko miałem jarałem po pracy. W pracy nigdy bo nie dawałem rady robić fizycznie będąc na bani. Rozłąka wydaje mi się że służyła Matce mojego dziecka......... zaczeły się fazy telefoniczno- smsowe ( w efekcie których do dzsiaj nienawidzę komunikacji smsowej ). Czas na emigracjii płynął mi jałowo, powoli i bezsensownie bo zamiast odkładać flotę, rozpuszczałem ją z samotności i chęci pocieszania się...... w miedzyczasie mimo wszystko chciałem do siebie ściągnąć swoją miłość z Naszym Dzieckiem co z różnych przyczyn nie doszło do skutku ( dzsiaj mając racjonalny punkt widzenia na przeszłość nie wiem czy by było to dla naszej trójki lepsze ...... czy nie. Okropne uczucie bo to jeden z checkpointów który był istotny ).... Do polski przyejdzałem 2-3x w roku bo oczywiście bardzo tęskniłem za dzieckiem.... Nauczyłem się języka, zdobyłem dobrze płatną robotę........ jednakże chore jazdy z matką mojego dziecka nie umiałem podkreślić grubą kreską i zająć sie sensowym układaniem sobie życia........Wydawało mi się że niech Ona 1 sobie kogoś znajdzie, bo wyjdzie że zrobiłem Jej dziecko i zostawiłem a To ja sie czułem porzucony...... oczywiście dobrze zarabiając i mając ku temu możliwości znowu zaczołem jarac tak jak kiedyś w polsce od świtu do zmroku... wydawało mi się że nadal mam nad wszystkim kontrolę. Jak to mówią: Nie jest łatwo lekko zyć :P:P:P mijał miesiąc za miesiącem..... niby sielanka........ z dnia na dzień w UK zaczął się kryzys....... tęskonta za dzieckiem mnie dobijała....... jednym słowem czas wracać. Będąć w UK zrobiłem sobie prawko na TIRy, nauczyłem się jeździć widlakiem - wydawało mi się że nabrałem wiatru w żagle. Powrót do polski okazał się równie brutalny jak wyjazd na emigracje........z matka mojego dziecka miałem wówczas już fatalne relacje. Za wszelka cene chciala mi robić tak żeby bolało do imentu. Jej się wogóle nie układało w życiu a odpowiedzialność zrzucała na mnie. Z pracą w polsce niby było dobrze, ale jak chodziłem na interview to mnie pytali po co wracałem albo robota była podła i za podłe pieniadze. Problem potęgował fakt że zdałem sobie sprawę z faktu że jestem uzależniony od marihuany..... na tamten czas próbowałem przestać, jednakże dużo kumpli wokół mnie jarało a ja bez jarania jestem bardzo nieszczęśliwym facetem...... więc traktowałem to jako zło konieczne i próbowałem koegzystować z swoimi problemami. Po 5 latach spędzonych w cywilizowanym kraju wogóle nie umiałem się odnaleźć w polskim wyścigu szczurów........ kasy miałem coraz mniej, dobrej roboty nie mogłem złapać, pojawiły się uciążliwe problemy ze zdrowiem w postaci REFLUXU i Zespołu jelita drażliwego.....Wyjechałem na kilka miesięcy do Hollandii, ale jak to ja zamiast cieszyć się z tego co jest to widziałem wszystko na czarno.....Nie chcieli mnie puścic na Boże Narodzenie to się zwolniłem i tyle....Wróciłem do polski, święta szybko mineły, zaczeła się proza życia....... wydawało mi się ze już gorzej być nie może.......Ech, złudzenia są okropne :P:P:P..przestałem całowicie jarać grass, fajki kontrolowałem, nigdy nie jarałem przed śniadaniem, kilka szlug dziennie........ poszedłem do terapeuty, przepisał mi CITABAX..............przestałem popijać co wieczór browarki............postanowiłem że skupiam się na pracy...... a w wolnym czasie playstaion........ [ w tym momencie z racji wstydu zaczynam zagęszczać moją przydługą historię ]..........Stało się to czego całe życie się spodziewałem, a z racji jarania na okragło i pobytu w krajch gdzie policja jest cywilizowana, przestałem brać taką ewentualność pod uwagę...... Pewnego ranka wychodząc do pracy obok mojego samochodu czekało na mnie 3 cwanych panów z aparatu represji....... przyszli znaleść u mnie 0,5kg trawy...........Dzisiaj po wszystkim nawet wiem kto ich przysłał, że kolega którego zna sie XXXlat a pije z psami to przypał, wogóle im mniej ludzi wie tym śpisz bezpieczniej.......... mieszkanie mi przeszukali cm po cm, łącznie z przeszukiwaniem kieszeni ubrań w szafie i półkach....Dziwne mi się wtedy wydawało skąd wiedżą że ostatnio byłem na krótko w Pomarańczowym królestwie dostatku i dobrobytu :):):)..... byli wręcz przekonani że znajdą to czego szukają. Znależli wagę którą przywiozłem z UK ( utwierdziło ich to w przekonaniu że jestem handlarzem narkotyków i trzeba mocniej szzukać ), 3 naboje gazowe które widziałem ostatnio przed emigracją do UK, zuepłnie nie pamiętałem że je mam, a przedewszystkim nie zdawałem sobie sprawy że to podlega karze do lat 8, 2 puste worki strunowe z resztkami mj na ściankach które zostały w kieszeniach ubrań nawet nie wiem skąd, 1 worek z 2 łodygami na widok którego nogi mi się ugieły bo został mi po wizycie w coffie shopie i żal mi było wyrzucić holenderskich gałęźi a pózniej zapomnialem o nim i został w kieszeni kutrki.....zryty łeb. Gałęźi żałować........ skurwiele szukali i nie chcieli odpuścic a ja z racji że od kilku dni zacząłem detox załamałem się jak mogłem nie zrobić porządków..... po 6h przeszukali dokładnie wszystko, następną godzinę spędzili na przeszukiwaniu samochodów służbowego i prywatnego..... nawet chcieli przeszukiwać mieszkanie moich rodziców...... ale zrobiło sie popoludnie więc jazda na komendę i pranie mózgu........ z racji że moje zeznania były krótkie, nie chciałem o niczym z nimi gadać, stawiałem się żeby nie mówili mi per Ty i nie obchodziły mnie ich propozycje, wygrzebali z jednego z worków jakiś paproch który zabarwił test na czerowno.... zważyli worek z gałęźiami ktory wg. nich wazył 0,9g....... na moje protesty że 2 gałęźie nie ważą nawet z workiem tyle, przeprawili z protokule że 0,7g i bez worka to bedzie expert ważył..... kazali podpisać protokół i na dołek.........na dołku 40h....... beret zryty dokumentnie......... po wyjściu z dołka w robocie tlumaczenie dlaczego znikłem na 2 dni........ ogólny moralniak...... i chcąć odreagować wpadłem na najgłupszy pomysł w swoim życiu. Debilizm w czystej postaci...... Postanowiłem odwiedzić sklep z dopalaczami który prowadził znajomy. Wcześniej wydawało mi się że pojawianie się w takich miejsach to przypał.......jednak po dołku stwierdziłem że skoro to legalne to wszystko gra. Spróbowałem konkreta.......... nie dowierzałem że to tak doskonale działa i niczym to nie grozi........tego samego dnia spróbowałem kokolino.......... no i zaczełó się.......... żeby nie zanudzać tych co dotarli do tego momentu napisze że w atmosferze legalności i zatracając wszelkie podejrzenia że to może być gorsze/ bardziej niebezpieczne niż wszystko co dotychczas wrzucałem następne pół roku "kolekcjonowałem" kokolino i maczanki bez żadnych przerw. W międzyczasie rzuciłem robotę i skupiłem się na "pomaganiu" właścicielowi sklepu kolekcjoneskiego przez co zapewniłem sobie nieograniczony dostęp do trucizny....... Pomoc polegała na sprzedawaniu tego gówna nocami biedakom takim jak ja którzy wpierdolili się po uszy nie zdając sobie sprawy z problemu........ wstyd pisać......... płynołem na maxa...... brak snu robił swoje...... w mojej głowie zrobiła sie maxymalna paranoja że jestem śledzony. Wszystkich zacząłem podejrzewać że są przeciwko mnie. tusk z kopaczową zamkneli sklepy...... ale ja jak rasowy cpuń zrobiłem sobie zapas trucizn i przestałem wychodzic z mieszkania...... z maxymalnej zrobiła się mega paranoja............. że jestem dzieckiem szczęscia, i kto mi zrobi krzywdę to umrze....... że z matką mojego dziecka nigdy mi się nie układało bo to nie moje dziecko......im było gorzej tym wrzucałem więcej ......TRAGEDIA. WSTYD. WSTYD MI NAWET TERAZ WIĘCEJ PISAĆ....... z powodu wstydu nie napisze w jakich okolicznosciach ale wkrótce trafiłem do psychiatryka wbrew własnej woli przywieziony przez policje. 3 pierwsze dni w pasach....... wiłem się jak traszka i bełkotałem o konću świata......... Tam spedziłem 2 miesiace......1x im spierdalając lufcikiem nocą bo mnie na spacer nie chieli puścic nawet raz........ Matka wypisała na własną odpowiedzialność a ze mną wcale nie było jeszcze dobrze.......poprostu zacząłem się lepiej kontrolować z tym co mówię...... po wyjsciu miałem nadal zapasy więc znaleźli się koledzy i nastepne 3 miesiace znowu furanie dzien w dzien...... nawet nie starałem się o robotę bo chciałem odpocząc po nieslusznym wobec mojej oceny pobycie u czubków..... kaska się zupelnie skonczyła....... poszedłem do roboty z której wkrótce potem mnie wyrzucili bo nie byłem w stanie robić łopatą po 10h........A co najgorsze matkojebca dzielnicowy ręką komendatna miejskiego skierowali mnie na badania do WOMPu celem przeprowadzenia badań co do możliwości kierowania pojazdami....... zaczeła się maxymalna deprecha....... poczucie winy........ uświadomiłem sobie wszystkie swoje błędy o których z grubsza tutaj napisałem......z duszą na ramieniu czekałem na termin badania w WOMPie....Gdy tam poszedłem pani pycholog uświadomiona przez najwspanialszego dzielnicowego zjechała mnie na maxa.......Ciezko zdobyte prawo jazdy na wszystkie kategorie poszło sie jebać.... znowu nie wychodziłem ze wstydu z mieszkania. Po kilkunastu dniach mama mnie namówiła na wizytę u psychiatry. Tam szczerze przedstawiłem problem, dostałem ZYPREX i XETANOR, które tego samego wieczoru zzarlem na raz z zamiarem odejscia do krainy wiecznych łowów czytaj. w pizdu...... Nastepne 3 dni nie można sie mnie było dobudzić........karetka nie chciała przyjechać bo ja się Mama jarneła to już było za późno na płukanie zołądka......jak wstałem to mnie masakrytycznie bolała głowa i cały drżałem......... tym razem sam poprosiłem takiego jednego co niby rodzina moja..... żeby mnie zawiózł do psychiatryka bo mogę sobie znowu coś takiego zrobić......Po czasie to ja nie wiem po co do tego więźienia bez klamek chciałem jechać.....Poprostu, chyba wszystko mnie nagle przerosło a najbardziej to jak się przypadkiem okazało z Kto jest matką mojego dziecka........... tym razem w wariatkowie bylem miesiąć....... pomimo leków które we mnie pakowali nie mogłem spać po nocach...........dopóki mi nie dali czegos mocnego na sen, nie spałęm jarac szluga za szlugiem z nerwow......Tam mnie zdiagnozowali że schizofrenia paranoidalna i już chyba leki do konća życia w moim stanie z takim stażem "ćpania" trawki i wszelkich innych trucizn........poczułem sie jak bezdomny.........po miesiacu miałem dość i wypisałem się na własne żądanie. Definitywnie postanowiłem wziaść się za siebie. Załatwiłem sobie robotę w innym mieście. Z uzywek postanowilem ze nigdy wiecej trucizn i wszelkich nielegalnych substancji, zostaje czasem piwko i papierosy ktore od czasow 1 psychiatryka do dziś dnia pale 40-50 dziennie. No i ......... zaczely sie schody. Robota byla na 3 zmiany a ja nie wydalalem w niej bedac ciagle nie wyspany. Zmeczenie nie pomagalo. Kładlem sie do łóżka i nie moglem usnąć. Wrócilem do domu jak najszybciej się dało wmawiając sobie ze pewnie wynika to ze zmiany otoczenia. Poszedlem do nastepnego psychiatry, . Tym razem dostałem FLUANXOL, PRINIDOL I TRITICO. Sumennie brałem te leki 2 miesiace. Podczas kuracji chwilami mnie tak bolała głowa że masakra jak bym uderzył nią w tafle lodu. Po skończeniu sie leków bóle glowy ustały a ja postanowiłem że dojdę do normalnośći własnymi siłami. Od tego momentu mija 6 miesiąc............... w miedzyczasie zauważyłem że od czasu nażarcia się leków nie mogę pić nawet 1 piwa bo już w trakcie czuje się po nim źle i ciężko mi skończyć po jednym. Kawa, czy wogóle kofeina tez działa inaczej......... jak przedawkuje czuje się jak na zjeżdzie. Z 2 strony jak rano nie wypije 1 słabej to jestem zamulony jak stary staw.... Zdarzyło mi się zajarać mj i też działanie nie jest takie jak kiedyś. Strasznie mnie zamula i mam mega nie do pokonania napad łaknienia. Zero jakis przyjemnych doznań.....Absolutne 0....Pozatym normalnie na trzeźwo bardzo ciężko mi się na czymś skoncentrować i nie myśleć o bzdurach. Bardzo często czuję napięcie wewnętrzne, że w efekcie nie mam ochoty z nikim gadać, bo mam wrażenie że zaraz wybuchne gniewem. Wogóle praktycznie się nie uśmiecham, nic mnie nie cieszy, nic nie jest w stanie mnie rozbawić, kabaret każ wszelki jest dla mnie mdł, dowcipy czerstwe...... Pomimo kuracji PRINIDOLEM ręce i nogi bardzo często mi silnie drżą szczególnie jak jestem zdenerwowany. Aktualnie pomny ostatnich porażek w robotach, jestem na zatrudnieniu socjalnym gdzie robię za śmieszne pieniadze - tyrająć 8h przy łopacie, ale palę szlugi kiedy potrzebuje i mam pewność że mnie nie zwolnią jak bym wolno tą łopatą nie ruszał. A najwiekszy problem mam ze snem. Bardzo ciezko mi zasnac....potrafie sie nawet bardzo zmęczony przewracać z boku na bok 3h........ albo budze sie w środku nocy i czuje mega głód a pozniej nie moge usnąć. Jak jest włączony tv albo ktoś gada czy radio gra, też nie budzę sie niewypoczęty z bólem głowy, tak jak bym spał w kucki w jadącym, hałasującym samochodzie. No i z rana palę ze 3 papierosy niemlaże pod rząd......Jak rasowy cpuń i degenerat...... Po tej okropnie wyczerpująco opisanej zawiłej historii konkluzja: Z racji że przez ostatnie 1,5 roku przytyłem 35kg, zżarłem kilkanaście rodzajów leków psychotropowych i żaden poprostu nie rozwiązywał moich mimo całkowtej abstynencji od kilku tygodnii nie widzę znaczączej poprawy w mojej psychice wobec czego chciałbym się wspomóc nie dowierzam z różnych powodów lekarzom psychiatrii na słowo (jak wspominam że mam diagnozę SP to wg. musi tak być). Mam do was zapewne pytanie: Jaki/e lek/i mogł by mi pomoć na poprawę nastroju, poczucie ciagłego zdenerwowania no i uregulować ten nieszczęsny sen??? Z góry dziękuję za wszelkie sugestie i odpowiedzi Pozdrawiam wszystkich rozważnych i uczulam na swoim przykładzie nierozważnych poszukiwaczy wrażeń przegladajac fora o RC i wszelkich tego typu zabawkach dużo czytałem o selekcji naturalnej, rozsądnym podejściu do stymulantów, odpowiedzialności czy dziecinnadzie gimnazjalnej .......... bzdury wg. mnie.............. łatwo się pogubić, łatwo zrobić sobie krzywdę, przy nawarstwieniu się problemów może się odechcieć żyć. A nie żyjemy dla siebie, idąc na łatwizne krzywdzimy tych którym na nas zależy....Jak to mówią: .........i nikomu nie wolno się z tego śmiać........Ten się smieje......... kto się....... :yay: :yay: :yay:
jak zrobić dopalacze własnej roboty